Kiedy w 1992 roku zaczynaliśmy naszą przygodę ze stolarka okienną, nie było nigdzie dostępnych żadnych źródeł, u których Klienci mogliby zaczerpnąć wiedzy – oczywiście oprócz spotkania i rozmowy z firmą, która nie tylko miała na celu sprzedać, ale przede wszystkim doradzić.
Tak w uproszczeniu „oknami” wówczas zajmowały sie bardzo profesjonalne firmy, gdzie załoga tych firm była permanentnie aż do bólu ciągle szkolona, a przekazywana wiedza była bardzo wyważona i poparta już zdobytymi doświadczeniami na rynkach Europy Zachodniej. Taką firmą, w której miałem zaszczyt stawiać pierwsze kroki był – pochodzący z Austrii – wiedeński Thermoplast.
Motorem dla nas do zdobywania coraz większej wiedzy była wdzięczność Klientów, którzy z zapałem słuchali naszych rad i naszych doświadczeń, a potem wspólnie realizowaliśmy je w nowo powstających budynkach. To był kawał dobrej roboty, a okna z tych czasów są jak auta czy pralki z tych czasów – nie do zajechania!
Tamte okna były produkowane z pietyzmem, z duszą, z użyciem najlepszych możliwych materiałów na ówczesne czasy… Był to wówczas produkt premium!!! Potem przyszły czasy, kiedy okna stały się produktem masowym.
Powstało dziesiątki, potem setki producentów – od tzw. garażowców, którzy robili jedno okno przez tydzień, po bardziej sprawne i profesjonalne firmy. I tym samym, jak grzyby po deszczu, niczym pospolite ruszenie na każdym rogu powstawał punkt sprzedaży. I każdy z tych punktów sprzedaży dysponował tzw. ekipą montażową, w większości na zasadzie „Będzie Pan/Pani zadowolony/a…! Jasiu, podaj szklanki, Pan/Pani poda piwko…”.
Każdy z tych producentów, a następnie sprzedawców, chcąc się przebić na rynku, zaczął serwować Klientom takie bzdury, że nawet Mistrz Bareja nie wymyśliłby takich (o tym w innym wpisie – „Brunet wieczorową porą”). Zawsze jest część naiwnych albo wygodnych (czytaj: leniwych), albo mających ograniczone możliwości finansowe Klientów – i ci byli łatwym łupem czasami głupich ale często cwanych sprzedawców… Dla nich liczyła się jak najniższa cena, a okno było dobre, jak przy zamkniętym oknie wrona im nie wlatywała do mieszkania… Ale byli i Ci, którzy gubili się w tym natłoku systemów, profili, okuć, rodzaju montażu i ilości firm.
Dla nich było jedno wspaniałe medium: Forum Muratora. Tam, wiele znanych, nawet z nazwiska osób, uznanych w tej branży, a także Klientów, którzy z chęcią dzielili sie swoimi doświadczeniami – przekazywało bardzo pomocną i merytoryczna wiedzę… Można było dzięki temu wybrać odpowiednio polecaną firmę, uniknąć wielu błędów – i nie tylko w temacie stolarki okiennej, ale w całym procesie budowy domu… Aż nagle przyszły lata dwudzieste XXI wieku (a nawet trzydzieste, bo jak kto liczy…). Prawdziwi rzetelni doradcy nie mają miejsca w tych czasach. Liczy się to, kto więcej zapłaci firmom prezentującym za opłaty „prawdziwe opinie prawdziwych klientów „, albo kto wciśnie więcej bzdur, które co najgorsze brzmią bardzo przekonująco…
Dlatego widzę, że powraca bardzo cenny i bezpieczny dla Klientów trend: chcesz sie dowiedzieć bardzo dużo i u samego źródła – przyjedź do danej firmy osobiście – wtedy będziesz wiedział, z kim rozmawiasz, o czym i czy te argumenty sa czymś poparte, czy nie. Mamy Klientów, którzy jadą do nas często po kilkaset kilometrów i wracają bardzo usatysfakcjonowani zdobytą wiedzą. Ale są też tacy, którzy mają nas „pod nosem”, ale co tam – dla nich każde okno jest takie samo, byleby było tanie… Żal patrzeć, jak są realizowane ich budowy, ile błędów jest popełnianych, ile jest generowanych przyszłościowych kosztów i strat… ale dzisiaj – DZISIAJ !!! jest taniej…
Rozumiem, że jak komuś zostało 3 dni życia i musi kupić okna, to argument, że TANIO jest jak najbardziej racjonalny: dzisiaj kupuję TANIO i sie cieszę jeszcze dwa dni (czyli całe życie !!), za dwa dni umieram i mam gdzieś to wszystko… Ale jeśli ktoś ma pecha i albo nie umrze szybko albo nie umrze jeszcze długo, to co wtedy? Jeden dzień radości – bo TANIO, a potem całe życie dramat…
Dlatego w naszej firmie mamy produkty i usługi dla tych Klientów, którzy wolą się cieszyć nie jeden dzień z tego że zapłacili mniej, ale chcą sie cieszyć całą resztę życia.